Nie spojrzałam
w stronę Alice ani razu. Nawet się nie poruszyłam. Wzrok skupiłam na
powierzchni blatu ławki i studiowałam go tak dokładnie, jakby od tego zależało
moje życie. Jednocześnie walczyłam z moim oszalałym sercem, czerwienią na
policzkach i nerwowym zagryzaniem wargi. Czułam, że jeszcze chwila, a moje zęby
pozostawią krwawy ślad na mojej twarzy. Modliłam się o to, by w końcu
rozbrzmiał dzwonek, lecz z drugiej strony nie chciałam konfrontacji z Alice.
Boże, czemu tak bardzo przejmuję się reakcją jej brata? I dlaczego sama tak
dziwnie na niego reaguję? Przecież to mój nauczyciel! To, że jest przystojny
nie ma nic do rzeczy! Tak bardzo chciałabym mieć teraz mamę przy sobie…
- Dziękuję
wszystkim za to, że odważyliście się choć w części o sobie opowiedzieć. Jestem pod
wrażeniem. Cieszę się, że będę uczył tak różnych i jednocześnie ciekawych
ludzi. Na jutrzejszej lekcji zrobię wam mały test z wiedzy biologicznej. Obiecuję,
że nie będzie zbyt trudny, choć mogą się zdarzyć podchwytliwe pytania. Na dziś
to wszystko, możecie opuścić salę, macie dziś dłuższą przerwę. Do zobaczenia.
Wszyscy,
oprócz mnie, podnieśli się z entuzjazmem ze swoich miejsc. Żaden uczeń nie
pogardzi dłuższą przerwą. Ale nie potrafiłam do końca ocenić czy w Alice było
więcej entuzjazmu od ciekawości. Z ociąganiem ruszyłam za moją nową
przyjaciółką. Wyszłyśmy przed budynek szkoły, choć pogoda nas do tego nie
zachęcała. Wiedziałam, że dzięki temu nikt nas nie podsłucha.
- Do tej pory
nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałam. – odezwała się Alice. – Mój brat od
bardzo dawna nie miał dziewczyny. Nasi rodzice zaczęli nawet zabierać go na
różne spotkania i imprezy, gdzie poznawali go z córkami swoich znajomych. Żadna
nie przypadła mu do gustu. Kiedyś, to były czasy jak ja miałam koło 8 lat,
kręcił z dziewczyną o imieniu Tanya. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego się
rozstali. Z drugiej strony nigdy mnie to nie interesowało. A teraz coś takiego.
Dla niego żadna dziewczyna, którą spotkał nie była ładna, o inteligencji nie
wspominając. A Ty zdobywasz punkty…
- Jakie
punkty, o czym ty mówisz? Jestem twoją przyjaciółką, a jego uczennicą. Powiedział
coś, co było miłe. Po prostu. Wiele osób mówi, że pasuje mi imię Bella. Dla mnie
to normalne. – starałam się ukryć moje zdenerwowanie.
- Bella.
Przecież ja mam oczy. Gdy tylko wszedł do sali zrobiłaś się spięta, zaczęłaś
unikać jego wzroku, a gdy powiedział, że pasuje ci imię Bella zaczerwieniłaś
się, jakbyś weszła w mroźny poranek do ciepłego domu. Edward ci się podoba. –
raczej stwierdziła niż spytała.
- Jest przystojny,
ale nic na to nie poradzę. Proszę cię, chodźmy już do szkoły, bo spóźnimy się
na angielski. A ja nie chcę wyjść na spóźnialską. – próbowałam uciąć tą
dyskusję.
- Okej, ale
obiecuję, że nie zostawię tak tego, co się dzieje…
Alice ruszyła
w stronę drzwi. Tak po prawdzie to nie spodziewałam się, że odpuści. Jedyne o
czym marzyłam w tej chwili, to zapomnieć o tym, jak bardzo źle się czułam z
tym, co zaszło dzisiejszego ranka. Na każdej lekcji siedziałam z Chochlikiem,
ale do przerwy obiadowej nie odzywała się do mnie prawie wcale. Przed stołówką
zaproponowała mi, żebym przyłączyła się do jej paczki. Wytłumaczyłam jej, że chciałabym
jeść obiady z Angie, ponieważ czas, który z nią spędzam uległ znacznemu
ograniczeniu. Zgodziła się, ale widziałam w jej oczach pewnego rodzaju zawód. Pewnie
chciała mnie przedstawić. Założę się, że nadarzy się ku temu nie jedna okazja.
Angela zauważyła,
że jestem zestresowana. Z troską zapytała co się stało i kto mnie wkurzył, a ja
ciągle wykręcałam się jutrzejszym testem z biologii. Bałam się powiedzieć jej o
tym, co zdarzyło się na mojej pierwszej lekcji. Sama nie wiedziałam, co o tym
myśleć. Pozostała część dnia minęła spokojnie. Alice nie boczyła się na mnie
tak bardzo, jak przed obiadem, a Angie nie przestała się zachwycać moim
samochodem. W domu zrobiłam pyszny obiad dla Charliego, a potem zabrałam się za
naukę do testu z biologii. Nie wiedziałam, czego mógł dotyczyć, więc
powtarzałam wszystko, co tylko przyszło mi do głowy. Nie wiem dlaczego, ale wiedziałam,
że muszę dobrze wypaść i to nie ze względu na to, że chcę zdobyć stypendium.
Noc miałam
niespokojną. Cały czas wracał do mnie jeden sen – z ciemności wyłaniała się para
przerażających oczu, które wpatrywały się we mnie uporczywie, ale nie mogłam
dostrzec twarzy tego, do kogo te oczy należały. Ten wzrok hipnotyzował, a
jednocześnie strasznie odpychał. Co jakiś czas budziłam się przerażona.
Gdy w końcu
zabrzmiał dźwięk budzika, a ja udałam się do łazienki, wiedziałam, że ten dzień
będzie straszny. Zanim weszłam pod prysznic zdążyłam zbadać moim małym palcem u
stopy, czy szafka w łazience jest na swoim miejscu. Potem zepsuła mi się
suszarka, więc musiałam zostawić włosy w totalnym nieładzie. Postawiłam dziś na
wygodę, ponieważ nie miałam czasu wybrać modnego zestawu. Śniadanie zjedliśmy z
Charliem w locie. Wiem, że się nie spisałam, ale kanapki nie są takie złe. Po Angelę
zajechałam dość późno, więc w szkole zjawiłyśmy się na 3 minuty przed
dzwonkiem. Gnałam co sił w nogach do gabinetu biologicznego, a tam okazało się,
że pan Cullen kazał usiąść każdemu osobno. Myślałam, że zwariuję. Ale po chwili
dopiero zrozumiałam, że piekło się zaczyna. Przeczytałam pobieżnie pytania na
teście – były strasznie trudne, ale na szczęście wczoraj powtórzyłam materiał. Wzięłam
się do pracy. Test skończyłam wypełniać 10 min przed końcem czasu i oddałam go
mojemu nauczycielowi. Gdy podawałam mu pracę spojrzałam prosto w jego zielone
oczy. One były takie piękne. Ciężko mi było opanować rumieniec wpływający na
policzki. Wyszłam szybko z gabinetu i czekałam, aż Alice skończy swój test. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego tak reaguję na pana Cullena. Pewnie ma o mnie nieprzychylne zdanie - przecież zachowuję się, jakbym nigdy nie obcowała z przystojnym mężczyzną i każde jego spojrzenie powoduje, że czuję się jak mała dziewczynka...
Po chwili młodsza siostra mojego nauczyciela wyszła z sali. Podeszła do mnie z dużym uśmiechem na ustach.
- Czyżbyś
rozwaliła test swojego brata na łopatki? – zapytałam z lekką drwiną w głosie.
- Nie, ale
widziałam jak na siebie patrzyliście! – myślałam, że Alice zaraz wyrosną
skrzydełka i z radości zacznie latać po korytarzu.
- Coś ty
sobie znowu ubzdurała?
- Ja nic
sobie nie ubzdurałam, po prostu wiem, jak to będzie.
- Jaaasne, bo
uwierzę, że jesteś jasnowidzem.
- Zobaczysz,
grubsza sprawa się szykuje!
~*~*~*~*~*~
Oto kolejny rozdział! Tak po prawdzie to nie wyszedł mi rewelacyjnie, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Enjoy :)