piątek, 31 maja 2013

Prolog

Na ulicach małego miasteczka Forks w stanie Waszyngton nie ma żywej duszy, mimo że jest sobotnie popołudnie. Czerwcowa pogoda nie może być piękniejsza. Słońce świeci, temperatura jest idealna. Rzadko zdarza się, że w Forks nie ma deszczu.
Nagle rozbrzmiewają kościelne dzwony. Ptaki zrywają się z drzew. Z niewielkiego kościoła wybiega młoda para, a za nią wszyscy mieszkańcy miasteczka. Nikt nie mógł ominąć wydarzenia, jakim jest ślub młodego szeryfa Charliego Swana z jego ukochaną René. Widać było, że młodzi byli zakochani w sobie do szaleństwa i nic nie zdoła ich rozdzielić. Szeryf to człowiek ciągle uśmiechnięty i skryty w sobie. Uwagę innych przyciągają jego duże brązowe oczy. Zapewne to one zauroczyły młodą damę, która dziś prezentowała się niczym księżniczka w białej sukni. Jej jasnobrązowe włosy zdobiła piękna biała spinka z wplecionym welonem. Jej mlecznobiała skóra pięknie kontrastowała z bielą sukni ślubnej. Rzadko się zdarzało, że René wydawała się opalona. Jej szare oczy i jasna skóra mówiły wszystkim wokół, że z pewnością jest potomkinią albinosa. Razem z Charliem tworzyli przecudowną parę. Wesele odbyło się w domu młodych, w ogrodzie. Ludzie nie mogli napatrzeć się na szczęście szeryfa, a także nacieszyć piękną pogodą.
W kilka miesięcy po ślubie okazało się, że René i Charlie spodziewają się dziecka. Uważali, że są najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi. Po dziewięciu miesiącach urodziła im się zdrowa i silna córeczka. Dali jej na imię Isabella, lecz René zawsze mówiła na nią Bella, ponieważ uważała, że ma najpiękniejsze dziecko pod słońcem. Już w wieku dwóch lat mała córcia szeryfa otaczała wszystkich swoim urokiem. Jej ciemnobrązowe włosy spływały delikatnymi lokami na ramiona, a brązowe oczka miały w sobie nieopisany blask. Nikt nie kwestionował imienia, które pasowało idealnie do córki szeryfa. Bella jest po prostu piękną dziewczynką.
I tak toczył się dzień za dniem. Wcześnie rano Charlie wychodził do pracy, a René zajmowała się domem i dzieckiem. Szeryf Swan pracował do późna, więc wspólnym posiłkiem małżonków była dopiero kolacja. Wieczorem Charlie zajmował się Bellą, a jego żona odpoczywała przy dobrej książce. Pewnego dnia René stwierdziła, że jest zmęczona tą monotonią. Jej mąż nie rozumiał, o co jej chodziło. Wywiązała się kłótnia. René w złości spakowała rzeczy swoje i dziecka, powiedziała, że zmarnuje życie w tej mieścinie. Złapała Bellę i walizki, wychodząc trzasnęła drzwiami i wróciła do Phoenix, rodzinnego miasta.
Charlie się załamał. Mieszkańcy Forks bardzo mu współczuli. Przez tydzień nikt go nie widział w mieście, ponieważ zamieszkał u przyjaciela Billy’ego Blacka w rezerwacie Quilletów. Dzięki pomocy Billy’ego udało mu się w końcu stanąć na nogi, ale na jego twarz nie wrócił już ten ciepły uśmiech. Jego strzępki można było ujrzeć, gdy mówił o córce bądź spędzał z nią wolne chwile. Bella odwiedzała swojego tatę każdego lata. Starali się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Ich miłość rosła z każdym dniem rozłąki.
Pewnego zimowego dnia René ubrana w czarną sukienkę oznajmiła trzynastoletniej Belli, że wychodzi na kolację. Nie było to dla niej zaskoczeniem. Od pewnego czasu podejrzewała, że mama się z kimś umawia. Z dnia na dzień René stawała się szczęśliwsza i piękniejsza. Kilka dni później Bella pozna Phila. Był w wieku mamy, zdecydowanie nie przypominał jej byłego męża. Rosły, wysportowany, przystojny. Grał w baseball, reprezentował niższą ligę. Bella rozumiała, czym zauroczył mamę. Phil to mężczyzna inteligentny, radosny, dobroduszny, lubił żartować. Po pół roku zamieszkał z nimi. Razem wyglądali na szczęśliwą rodzinę. Bella czuła jednak, że to nie to, czego oczekiwała. Po długiej rozmowie z René zadecydowały, że Bells przeprowadzi się na stałe do Forks. Charlie był bardzo szczęśliwy po otrzymaniu tej wiadomości. Przyjął córkę z otwartymi ramionami. Bella przeniosła się do deszczowego miasteczka w dniu swoich 14 urodzin. Tam poszła do szkoły, znalazła przyjaźnie, ale były dni, kiedy brakowało jej słońca i upału, które codziennie ogarniały Phoenix. Dla swoich rówieśników była wzorem do naśladowania. Mieszkańcy Forks kochali córkę szeryfa jak on sam.

Bella Swan to ja. Dziś mam 16 lat, a jutro stanę się licealistką. Oby nowa szkoła przyniosła mi wiele ciekawych przeżyć.


~*~*~*~*~*~
To pierwsza notka na moim blogu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie zaglądać tu częściej. Rozdział I już za tydzień. Enjoy ;)

1 komentarz: